środa, 31 października 2012

Fresh sound #2

Guziec
Clams Casino
Get stoned and make beats... 


Pamiętam czas gdy wśród setek producentów odkryłem Madliba. Przez kilka miesięcy katowałem niemalże wszystkie jego dostępne w sieci produkcje (jeszcze nie były to czas gdy można było ot tak sprowadzić sobie płytę zza granicy). Zmienił on zupełnie moje ukierunkowania co do brzmienia podkładów. Robił coś nowego, innego. Producent, który potrafił samplować dźwięki, których inni nie mieliby nawet odwagi ruszyć. Odważny i świeży.

Od tego momentu minęło trochę czasu. Nowi producenci pojawiali się i znikali. Niektórzy gościli na kilka dni w moich głośnikach, inni kilka tygodni, ale żaden nie potrafił mnie zaskoczyć i oczarować. Wszystko już było, troche dodawali od siebie, kilka rzeczy zmieniali. Jednak brzmienie było ciągle podobne. Kilka miesięcy temu przyszedł kolejny „dzień Madliba”
Na rynku pojawił się mixtape Mac Millera pt. „Macadellic”. Jaram się młodziakiem, więc raz dwa wylądował w odtwarzaczu. Leciał spokojnie, aż do kawałka Angels (When She Shuts Her Eyes).
Czas stanął w miejscu, tak jak płyta. Jedyne co robiłem to naciskałem repeat, repeat, repeat.... 




Pierwsza myśl. Czy Boards of Canada wzięli się za rap ? Brzmienie rodem z kawałków ambientowych. Musiałem sprawdzić kto to jest .


Clams Casino


Przeczytałem z kim współpracował. 
Nagle mnie olśniło. No tak, przecież to jest to brzmienie, którym zaatakował mnie A$AP Rocky na „LiveLongA$AP” oraz Havoc na jednym z kawałków które wypłynęły do sieci. Już wiedziałem, że na długo zagości to w mojej głowie.

Tak więc kogo przed sobą mamy. Clams to młody producent, który na dobre wypłynął dopiero właśnie w 2012 roku. Już rok wcześnie Pitchfork oraz The Spin umieścili go w rankingu wykonawców, których należy uważnie obserwować, temat został także podchwycony przez Rolling Ston'a. Jednak nie skutkowało to żadnym boom'em
Wcale się nie spodziewał przełomu, a szczególnie w zakresie tworzenia instrumentali.Skupiał się głównie na tworzeniu beat tapes i nigdy nie chciał być stricte hiphopowym beatmaker'em. Co zostało mu do dziś.
Pomimo tego z uporem maniak wysyłał swoje próbki do ulubionych raperów. Lil B, Havoc, Soulja Boy.... i tak po kilku tygodniach „nękania” produkcjami zainteresował się wcześniej wspomniany Lil B. Raper którego emocjonalny styl znakomicie pasuje do takiego materiału. Następnie już z górki. Jego płyta ma dwa kawałki na podkładach Clamsa. Środowisko zwróciło na niego uwagę. Po wyrobieniu sobie pewnej marki, przyszła kolej na bombę w postaci znakomitego mixtape'u ASAP Rocky'ego.
Uważam, że gdyby nie klimat jaki tej płycie na wstępie zapewniły eksperymentalne podkłady współgrające idealnie ze „zjarany” swag'iem w nawijce Rocky'ego, to materiał mógł odbić się zdecydowanie mniejszym echem. Na pewno nie skutkowałby 3 milionowym kontraktem dla młodego rapera. 

Co do samego stylu i brzmienia. Ciężko je opisać. Sam artysta zapytany, nie potrafił go uściślić:
„I don't know, it's though. People ask me and i don't know what to say, because I do so much stuff. I guess one sound is geting stucked., associated with me. I would say like... definitly emotional, hipnotic. It's hard to explain, to put this in words”


Zdecydowanie trudno to ująć w słowa. Tak samo jak remix „Born To Die” Lany Del Ray, który znalazł się na jej oficjalnym singlu. Lepsze niż oryginał..... straszno-dziwno-mroczne.



Nie dziwie się. Jego twórczość to genialna mieszanka ambientowych i głębokich sampli połączonych z klasycznymi wokalami. Dodatkowo genialnie bawi się dźwiękiem i łamaniem tępa. Rzadko spotykana rzecz w rapie. Dotychczas na troszkę podobnych bitach bawił się wyłącznie Kid Cudi i czasami Mac Miller. Jednak myślę, że teraz Clams jest na fali wznoszącej i z biegiem czasu będziemy mogli usłyszeć szereg nowych wykonawców, którzy zdecydowali się na eksperymentowanie właśnie w takim kierunku. 

Brzmi jakby wypalił tonę towaru, zamknął się w studiu i nieprzerwanie przez kilka bitych godzin tworzył i dopiero kilka dni później uzmysłowił sobie jak genialne rzeczy stworzył.
Ma styl, który trudno podrobić. Sam Clams mówi, że wyrobił go dopiero ostatnio, po tym jak ludzie zaczęli go kojarzyć z takim brzmieniem. Stwierdził, że to jest to co najlepiej robi i postanowił doskonalić swoje brzmienie właśnie w tym kierunku.

Co ciekawsze, nadal uważa, że instrumentale to jedno, ale to co najbardziej kocha to tworzenie kompozycji, które nie są przeznaczone do niczego konkretnego. Tak po prostu, zwyczajnie są. 
Niesamowity. 
Poniżej link do jego całego mixtape'u instrumentalnego który jest dostępny w sieci. Składają się na niego podkłady z najbardziej znanych kawałków. Nie pożałujecie. Uwierzcie mi...



A oto produkcje, które zrobiły na mnie największe wrażenie.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz