sobota, 27 października 2012

Zajawkowicze #1


Guziec


Nigdy nie widziałem dokumentu traktującego o całej kulturze który by zadowolił zarówno zwykłych szarych ludzi, jak i osoby, które siedzą w tym temacie po same uszy. Ba! Do 10 października żyłem w przekonaniu, że zrobienie takiego obrazu jest niemalże niemożliwe. Temat jest zbyt wielowarstwowy by złapać go w półtora godzinne ramy dokumentu, jednocześnie nie zanudzając ludzi którzy chcą się dowiedzieć „o co w tym wszystkim chodzi”. 
Myliłem się. Film „Something from Nothing: The Art of Rap”, albo bardziej swojsko brzmiące „Sztuka Rapu” to kawał solidnego kina dokumentalnego, który zahacza się o obraz kultowy.


(dla niecierpliwych i tych co nie lubią czytać. Kawałki, których mi zabrakło w filmie są na samym dole ;)  )



Gdy półtora roku temu natknąłem się na pierwsze wzmianki o projekcie, nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. Wrodzony pesymizm kazał mi myśleć, że czytam o kolejnym gniocie, który będzie znowu pokazywał jak to rap jest muzyką dla marginesu, a osoby parające się tym rzemiosłem to zwykle osły które potrafią zrymować dwa słowa przy jednoczesnym machaniu ręką. Standard.

Coś jednak przykuło moją uwagę. Reżyser, Ice-T.


...Shit just got serious nigga. 

... i jeszcze ten genialny trailer. Lepiej nie można było go zrobić, serio. 


Skoro takie nazwisko, taka legenda, bierze się za ten film i ręczy swoim nazwiskiem, to jednak coś z tego może być. Film poleciał w zakładkę „Must see”... i pewnie by tam został gdyby nie akcja Multikina. 
Jednorazowy pokaz o 20.00 we wszystkich Multikinach w Polsce dokumentu o rapie. Tego się nie spodziewałem. Takiej okazji nie można było przepuścić. Banknoty wyfrunęły z portfela a w zamian wrócił bilecik na poznański seans. Cytując ulubionego komentatora „siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy”

Już sam początek filmu to potężna bomba. Po wstępnych napisach na ekranie pojawia się ujęcie jesiennego krajobrazu NY wzdłuż rzeki Hudson. W tle płynie wysmażony podkład którym chłopaki zaczynali Smoke Up Tour. Niezły początek milordzie ! Dalej było już tylko lepiej.

Ice w filmie skupił się naprawdę na tym, na czym facet, który to zaczynał skupić się powinien. Rozmowy z raperami to raz, ale pomysł by każdy nas poczęstował freestajlem to dwa. Ktoś powie „a po cholerę mi to, wiem jak rapują”... nie chłopcze. Zobacz jak każdy z nich jest przesiąknięty tą kulturą i potrafi na zawołanie zaserwować takie wersy nad którymi połowa nowych kotów siedziałaby pół dnia.
Wrażenia z wycieczki po Nowym Jorku potęguje okres w którym była ona kręcona. Późna jesień, wczesna zima. Moment roku który najlepiej oddaje surowość i „zimno” wielkiego betonowego miasta.
Rozmowy z Rakimem, Q-Tipem, Mos Defem, Premierem, Chuckiem D czy Doug E. Freshem pokazują jak wielką rolę w ich życiu odegrał rap. Próżno szukać pytań w stylu „jak się zaczeła twoja przygoda z muzyką” i innych gotowców rodem z Cosmopolitana. Ice skupia się tu na technicznej stronie tej muzyki, pyta się o czym myślą w trakcie tworzenia, co ich inspiruje, kiedy był moment w którym powiedzieli sobie „Tak, chce to robić”. Odpowiedzi są strasznie szczere, gdyby nie osoba reżysera myślę, że mogło by to tak dobrze nie wyglądać. Widać, że rozmowa z nim jest dla nich przyjemnośćią, a nie kolejnym wywiadem do odbębnienia przed kamerami przypadkowych stacji telewizyjnych.
Po NYC mamy krótką wycieczkę to Detroit, w rytmie Loose Yourself, a następnie błyskawiczne przejście na zachodnie wybrzeże, gdzie tym razem cała czołówka wysmażonych kalifornijskich klimatów jest brana „w obroty” przez prowadzącego.

Największe wrażenie w kinie wywarły na mnie zdjęcia. Robią piorunujące wrażenie. Ujęcia NY, LA i Detroit nakręcone z helikoptera pokazują potęge tych miast i ich zupełnie inne klimaty. Ujęcie miasta aniołów, w którym widać kontrastujące ze sobą centrum miasta z rejonami South Central daje sporo do myślenia.
Mógłbym siedzieć w kinie i oglądać przez bite kilka godzin same zdjęcia ze znakomitym tłem muzycznym w postaci tracków z The Chronic, czy The Message w przypadku stolicy wschodniego wybrzeża.

Dobrze, że za film odpowiadała osoba, która wie kto jest kim w tej grze, komu należy się kilka minut w produkcji. Bałem się czy przypadkiem, nagle na ekranie nie pojawi się Wiz Khalifa, Mac Miller, 50 cent czy inny Drake, oczywiście z całym szacunkiem i podjarką dla nich ;). No bo co by oni mogli powiedzieć. Zdecydowanie wolę przemyślenia ludzi którzy mają już piąty krzyżyk na karku i nadal piszą teksty, pomimo tego, że już w niektórych przypadkach przestało to być ich pracą. Kilkadziesiąt lat na zajawce. Coś niesamowitego.

Jest kilka rzeczy które można poprawić albo rozwinąć, to oczywiste. Brakuje kilku osób: Jay, Method Man, Fat Joe, Dileted Peoples... można by wymieniać, jednak film musiałby trwać wtedy kilka godzin i mógłby znudzić przypadkowego widza i na dodatek nie wiadomo jakie stosunki mają wyżej wymienieni z Ice'm. Jak wiadomo nie należy on do miłych i bezkonfliktowych osób, więc nie zdziwiłoby mnie takie wytłumaczenie nieobecności co niektórych
Co jeszcze ? Skupienie się na dwóch miastach jest mocną stroną produkcji ale można by to zdecydowanie rozwinąć. Pominięcie Atlanty i całego rejonu centralno-południowego zdecydowanie mnie zabolało.
Można by z tego zrobić niezłą serię, początki rapu we wszystkich dużych miastach US. Każde z nich włożyło coś do rozwoju tej kultury i nie jest tak, że wszystko co nowe działo się tylko i wyłącznie na wschodnim albo zachodnim wybrzeżu.

Pomijając te małe niedociągnięcia, obejrzenie tej produkcji jest obowiązkiem każdej osoby która jest opętana klimatem lat 80/90 w amerykańskim rapie. Nie pożałujecie.... a i pośmiać się można w trakcie seansu. :)

A co do samego pokazu. Tak jak się spodziewałem. Średnia wieku była bliższa 25 a nie 16 lat. Miło. Na plus zdecydowanie zaliczam obecność Rysia i Gurala. Widać, że pomimo nagrywania, chłopaki nadal w tym siedzą jako słuchacze.
That's what I'm talking about !

. a dla tych co przescrollowali na sam w dół w poszukiwaniu obiecanych kawałków. Proszę bardzo. Żadnego klucza, to czego mi brakowało lub w pierwszej chwili kojarzy się danymi miastami.


Wschodnie wybrzeże

Mos Def – Tavellin Man (http://www.youtube.com/watch?v=_mIdeTnk8k0)
Krs-One, Mad Lion, Doug E Fresh, Fat Joe, Smif-N-Wessun & Jeru – D&D All Star
3rd Bass – Brooklyn-Queens ( http://www.youtube.com/watch?v=5mJlcW3X4PQ)
Run DMC – Run's House ( http://www.youtube.com/watch?v=0xMJZHrG_94)
Wu-Tang Clan – Protect Your Neck (http://www.youtube.com/watch?v=GCZrz8siv4Q)

Jeszcze jedno. Szacunek i ciągłe katowanie Beastie Boys przez ostatni czas, skutkuje przewidywalny wyborem swojego rodzaju kawałka ponadprogramowego:

Beastie Boys – An Open Letter To NYC (
http://www.youtube.com/watch?v=QAqOZVPZBuQ)


Zachodnie wybrzeże

Cypress Hill – How I Could Just Kill A Man (http://www.youtube.com/watch?v=Yg-RIOATCbU)
N.W.A. - Express Yourself (http://www.youtube.com/watch?v=u31FO_4d9TY)
Snoop Dogg feat. NateDogg & Xzinit – Bitch Please (http://www.youtube.com/watch?v=EBMaYLrl3mU)
Da Lench Mob – Guerillas In Tha Mist (http://www.youtube.com/watch?v=wB-lp6r98R4)

No i tu także coś jeszcze. „Obowiązkowy Evidence” musiał wjechać ;)

Evidence – The Layover (
http://www.youtube.com/watch?v=3I6jWE5UIYg)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz